czwartek, 31 grudnia 2015

5 "Ale...."

Harry



Musiałem. Musiałem powiedzieć jej ,że jest okropna. Gdybym tego nie powiedział , być może zaproponowała by mi jakieś spotkanie. Wiem , że nie dał bym rady odmówić. Dlatego musiałem , nie chce znowu powtarzać największego błędu w moim życiu. Nie , mogę ! Walnąłem w kosz , który zachwiał się , a po chwili upadł. Przeczesałem ręką włosy i zacząłem chodzić w kółko po pokoju. Już miałem sięgnąć po telefon , aby zadzwonić do niej i ja przeprosić ,ale usłyszałem hałas w dołu. Odtworzyłem drzwi i powoli zacząłem schodzić ze schodów. Zamiast wydawać kasę , na te gówniane drewniane schody mógł dać mi je. W sensie nie schody , tylko pieniądze jakie w nie włożył. Przekręciłem oczami i skierowałem się do kuchni. Gdy tylko przekroczyłem próg , zobaczyłem Kelly , która zmiatała podłogę . Po chwili zorientowałem się ,że zbiły się talerze , które jeszcze dziś rano leżały na blacie . Zaśmiałem się i podszedłem do lodówki. Otworzyłem ją po czym zamknąłem. Oparłem się o blat i przyglądałem się jak sprząta
-Samo spadło ? -zaśmiałem się. Podniosła głowę i spojrzała na mnie smutnym wzrokiem
  • Nie ... niechcący je zrzuciłam. -przyznała się i zaczęła zbierać duże kawałki szkła. Zaśmiałem się jeszcze raz
-Jak ma się takie niezdarne ręce to ... -przerwałem gdy upadł jej kawałek na podłogę , rozbijając się na drobne kawałki. Wzięła głęboki wdech i zamknęła oczy. Wiem ,że próbuje mnie zignorować , bardzo tego nie lubię. Krwawe ręce zaczęły się jej trząść
-Harry , czy mógłbyś przynieść mi bandaż ? -zapytała roztrzęsionym głosem
-I może jeszcze herbatkę ? -podniosłem głos wyrzucając w powietrze ręce. Jedna łza spłynęła jej po policzku. Przekręciłem oczami i oderwałem się od blatu. Odtworzyłem szafkę z apteczką i wyjąłem bandaż. -
Łap. - rzuciłem na środek szkła
-Nie mogłeś , podać mi tego do ręki ?! - krzyknęła płacząc. Już chciałem jej odpowiedzieć , ale w kuchni zjawiła się Alexandra
-Co tu się dzieje ?- zapytała otwierając szeroko swoje niebieskie oczy
-Spadły mi talerze , nic takiego. - odparła z płaczem Kelly. Popatrzyła na mnie złym wzrokiem i podeszła do naszej macochy. Zacisnąłem mocno szczękę
-Nic Ci nie... Krwawisz . - stwierdziła i od razu zrzuciła w siebie swoja torbę
-Musimy to zabandażować.-stwierdziła i pociągnęła ją lekko za ramie
-Czemu jej nie pomogłeś ?- zapytała wściekła ,kierując się do łazienki
-Miałaś być później ! - krzyknąłem , ale nie odezwała się. Gniew był we mnie coraz większy . Sam nie wiem co ja robię . Pieprzona Kelly , sprawia niewiniątko ,a tak naprawdę zastanawia się jak wyciąga kasę od ojca i uciec. Krzyknąłem i walnąłem pięścią w szafkę , która przedziurawiła się. Wyjąłem obolałą dłoń i dopiero po chwili doszło do mnie co ja robię
-Co ty robisz ?! - krzyknęła Alexandra . Odwróciłem się w jej stronę. Po twarzy było widać ,że jest wściekła . Za nią stała przestraszona macocha
-Nie twój , zasrany interes ! - krzyknąłem , robiąc krok w jej stronę . Nawet nie drgnęła. Kelly złapała ja za ramie
-To nie ma sensu. - powiedziała do niej. Byłem coraz bardziej wściekły
-Nie dotykaj jej. - powiedziałem przez zaciśnięte zęby
-Będzie mnie dotykała , kiedy będzie mieć ochotę.-odszczekała Alexandra. Zacisnąłem pięści.
-Dlaczego ty zawsze sprawiasz jakiś problem ?! -mówiła głośno i wyraźnie. Ja problem , ona chyba sobie kpi
-Ja ?! - zaśmiałem się
-Harry nie widzisz tego ? -zapytała
-Od śmierci mamy , nie możesz się pozbierać. Rozumiem Cię , ale mi także jest ciężko ! A szczególnie , kiedy mścisz się na naszej mamie ... - mówiła.
-Mamie ?! - przerwałem jej
-Tak ! - krzyknęła
-Od niedawna jest to nasza nowa mama , która kocha Cie mimo wszystko ! -tłumaczyła a ja myślałem ,że wybuchnę. Podniosłem rękę , a Kelly pisnęła. Nie mogę uderzyć własnej siostry ! Popatrzyłem na czerwony policzek Alexandry. Uśmiechnęła się ironicznie.
-Już i lepiej ? -zapytała ze łzą na policzku
-Aleksa ... -zacząłem
-Możesz mnie jeszcze raz uderzyć , może wtedy zrobi Ci się lżej . - przerwała mi.
-Aleksandra , proszę chodź ze mną na górę .- odezwała się Kelly. Patrzyła mi prosto w oczy. Chciałem ja przeprosić , ale nie umiałem. Na jej twarzy powstał grymas. Odwróciła się i skierowała na górę , razem z naszą macochą .

Zoey


Nie wiem czy mam się cieszyć , czy może raczej płakać . Mój ukochany kolega Adam wylądował w szpitalu , ponieważ będzie mieć usuwane migdałki . Biedaczek . Uśmiechnęłam się pod nosem i nalałam gorącej wody do kubka . Po chwili przed mną stała gorąca herbata . Napiłam się i zaczęłam w spokoju przysłuchiwać się piosence , lecącej w moich słuchawkach . Sięgnęłam po moją teczkę i od razu wyrzuciłam projekty , które próbowałam robić z moim kochanym ''przyjacielem'' . Nawet nie zauważyłam kiedy na dworze zrobiło się ciemno . Wow siedzę na dupie już dobrze cztery godziny , ale jestem szczęśliwa ,że mogę zrobić to sama . W końcu jestem samo wystarczalna. Zaśmiałam się pod nosem i schowałam swoje kartki . Odniosłam kubek do kuchni i już chciałam go umyć , ale usłyszałam pukanie do drzwi. Przez chwile stałam bez ruchu
-Lucy ! Mówiłam , żebyś nie brała tylu zabawek - usłyszałam zza drzwi głos mojej przyjaciółki . Szybko ruszyłam w stronę drzwi i otworzyłam je z uśmiechem
-Musisz mnie uratować - walnęła prosto z mostu wchodząc do mojego mieszkania .
-Hej ciociu - uśmiechnęła się dziewczynka i ruszyła za swoją matką .
-Co się stało ? - zapytałam podchodząc do Lucy .
-Musze szybko wyjść , a nie mam z kim zostawić małej .- popatrzyła na mnie maślanymi oczami . Rozpięłam dziewczynce kurtkę i spojrzałam nie zrozumiale na Alexis
-Gdzie ?-zadałam pytanie . Odwróciła wzrok , po czym dała mi znać , że nie chce rozmawiać o tym przy dziecku .
-Lucy kochanie , idź do łazienki i umyj szybko rączki . - uśmiechnęłam się do dziecka i powiesiłam małą kurteczkę na wieszaku
-Co się stało ? - zapytałam szybko trochę zmartwiona
-Ed wyjechał do Anglii , a Harry trafił do pierdla ...przepraszam więzienia. - szybko się poprawiła . -A jego ojciec ? - zapytałam
-Harry nie chce jego litości . - oznajmiła zrezygnowana . Nie dziwie mu się
-Ale co on zrobił ? - zapytałam lekko zdezorientowana
-Nie mam pojęcia , ale naprawdę muszę już iść .- powiedziała i przelotnie mnie przytuliła , po czym zniknęła
-Ciociu .- odwróciłam się w stronę dziewczynki . Lucy stała i machała do mnie swoimi mokrymi rączkami . Posłałam jej uśmiech. Podbiegłam i podrzuciłam ją do góry , co wywołało u niej śmiech
-Pobawimy się ? - zapytałam
-Tak ! - krzyknęła i szybko wyrwała się z mojego uścisku.
-Popatrz ! - podbiegła do swoich zabawek i pokazała mi lalkę
-Mam też drugą , wiesz ? - pokazała na długowłosą plastikową zabawkę. Uśmiechnęłam się i ruszyłam w jej stronę.


Głaskałam jej główkę , aż w końcu zasnęła . Przykryłam ją kocem i uśmiechnęłam się pod nosem. Pomyśleć ,że każdy kiedyś był takim dzieckiem. Pocałowałam ją w czółko i zgasiłam nocną lampkę. Cicho wyszłam z mojego pokoju i skierowałam się po mój telefon , gdy nagle zapukał ktoś do drzwi. Lekko podskoczyłam , ale od razu pomyślałam ,że to przecież Alexis. Podeszła do drzwi i od razu je odtworzyłam
-Hej . - powiedziała , a ja przyłożyłam mój palec do swoich ust , aby pokazać ,że Lucy śpi
-I jak ? - zapytałam cicho zamykając drzwi. Pokręciła tylko głową i usiadła na krześle -Beznadziejnie.-stwierdziła przecierając dłońmi twarz
-Zapłaciłam grzywnę i wypuścili Go. -dodała , na co się uśmiechnęłam.
-To chyba dobrze ? - zapytałam marszcząc brwi
-Tak , tylko ...- zaczęła
-On jest tak , nieodpowiedzialny ! - wstała podnosząc ton
-Matko co ja mówię , przecież ja też taka jestem .- oparła się o ścianę . Lekko się zaśmiałam
-Chodzi o to ,że gdy kupowaliśmy mieszkanie razem z Edem , musieliśmy wypełnić jakieś dokumenty .- mówiła i zsunęła się na podłogę
-Trzeba było wypełnić testament .- zaśmiała się a ja usiadłam na podłodze
-Napisaliśmy , że gdyby coś nam się stało chcemy , aby mieszkanie przejął Harry , bo to był wtedy nasz jedyny przyjaciel .- powiedziała patrząc w jeden punkt na ścianie
-Wtedy zaczęłam się zastanawiać , co stało by się z Lucy , gdyby nas zabrakło.-przeczesała ręką swoje włosy
-Choć Ed nie chciał , ja nalegałam , aby napisać ogólny testament. Opiekę nad dzieckiem , przejął by Harry lub babcia Lucy. -zaśmiała się.
-Czasami się zastanawiam , jak wyglądałoby życie Lucy , ze starszą kobietą. - dokończyła
-A Harry ma coraz więcej na sumieniu , więc zaczynam się bać. - mówiła
-Alexis ! -podniosłam trochę swój ton
-Nic wam nie będzie ! Przestań . -zaśmiałam się a dziewczyna spojrzała na mnie z uśmiechem
-Jeszcze zobaczysz , jak skończy studia , jak będzie mieć złamane serce , jak wyjdzie za mąż , jak będzie mieć dzieci . - mówiłam z uśmiechem i przysunęłam się do niej
-Zobaczysz . - przytuliłam ją
-Tak. - powiedziała nie pewnie
-Jesteś kochana.-dodała
-Zostaniecie u mnie na noc? - zapytałam
-Yyym nie, nie mogę. -oznajmiła i szybko się ode mnie oderwała
-Masz coś do załatwienia po 22 ? - zaśmiałam się
-Nie , po prostu ... Harry siedzi na dole w moim aucie.- wyjaśniła
-Mógł wejść. - powiedziałam pod nosem wchodząc do kuchni
-Nie chciał . - odpowiedziała a uśmiech zszedł mi z twarzy
-Zoey , myślę ,że lepiej będzie dla ciebie jeśli nie będzie mieszał się w twoje życie.- zaczęła . Za późno
-Taa.-odpowiedziałam krótko i wymusiłam uśmiech
-To ja lecę-odwróciła się i ruszyła do mojego pokoju po swoją córkę .


-Pani profesor , proszę . - proszę ją już chyba setny raz
-Nie , panno Zoey . - zaprzeczyła . Okazało się ,ze Adam jest tak bardzo chory ,że nie będzie Go do końca półrocza. Przydzieli mi następną osobę , a ja chce zrobić to wszystko sama. Westchnęłam zrezygnowana
-To z kim mam robić ten projekt ? - zapytałam
-Umm... - zaczęłam szukać czegoś w papierach. -Nazywa się ... Harry Styles. -powiedziała i podała mi karteczkę. Moje serce stanęło a oczy powiększyły się do rozmiarów piłeczek golfowych . -Ale ...ale . - zaczęłam się jąkać
-Pamiętaj ,że prace oddajecie za miesiąc . - powiedziała i wzięła swoje papiery pod pachę
-Do zobaczenia.- pożegnała się i wyszła , zostawiając mnie w osłupieniu
-Super.-szepnęłam.

No nareszcie się doczekaliście ! haha